Krzysztof Koniczek
W sezonie artystycznym wracamy do prawdziwego życia.
Z Krzysztofem Koniczkiem najlepiej umówić się w jego pracowni, jest tu praktycznie codziennie, pracuje, mierzy się z kolejnymi artystycznymi wyzwaniami, chętnie prezentuje te ukończone. Na sztalugach dwie zaawansowane prace, których motywem przewodnim są skrzypce i problemy klimatyczne.
- Wakacje już za plecami, były treściwe, odwiedziłem rodzinne Olecko. Zawsze tam znajduję inspiracje, natchnienie – mówi Krzysztof Koniczek. - Dużo podróżowałem, wziąłem udział w dwóch plenerach w Dadaju koło Olsztyna i w Kosowie obok Mikołajek. Plenery to poznawanie nowych ludzi, nowe próby, doświadczenia, wypracowywania kontaktów, planów współpracy. To wzmacnia środowisko, inspiruje wspólne przedsięwzięcia ludzi i galerii.
Plenery to też twórczość, choć jak przyznaje Koniczek, czasami w tych okolicznościach przyjmuje ona charakter bardziej relaksacyjny.
- Myślę o nowych cyklach, stworzyłem kilka obiektów, rzeźb, figur nawiązujących do antyku, postacie kobiece wydobywające się z otchłani, z wody. To rodzaj aktów.
Jaki będzie nadchodzący sezon? Krzysztof Koniczek wierzy, że dobry, po wystawach wakacyjnych, robionych trochę na luzie, dobrych dla czasu, w którym wszyscy odpoczywamy od myślenia o sprawach przykrych, niekiedy ciężkich, powoli wrócimy do prawdziwszego artystycznego życia.
W białostockiej galerii Marchand, której Krzysztof Koniczek lideruje, sezon zacznie się już 1 września od wystawy Bernardy Nikitorowicz, wychowanki Marchanda. Tutaj uczyła się i zrobiła olbrzymie postępy. Podczas swojej pierwszej, indywidualnej wystawy zaprezentuje swoje najdojrzalsze prace. Wiele obrazów Nikitorowicz, w czasie wcześniejszych wystaw zbiorowych przykuwało uwagę odbiorców ze względu na oryginalność, nieskrępowaną, artystyczną wyobraźnię i świetne wyczucie barw.
Krzysztof Koniczek chętnie mówi również o swoich indywidualnych planach na nadchodzący sezon:
- W planie krajowym mam oczywiście aukcje komercyjne i charytatywne. W tych ostatnich też zawsze staram się uczestniczyć, bo zazwyczaj utożsamiam się z ich celami, szczególnie jeśli są związane z pomocą osobom znajdującym się w ciężkiej sytuacji. Mam swoje prace w licznych galeriach, współpracuję z Podlaskim Domem Aukcyjnym i z kilku innymi.
Krzysztof Koniczek dodaje, że ciągle pozostaje pod wpływem przemyśleń, zgodnie z którymi sztuka jest jednym ze sposobów penetracji życia, dociekania sensu istnienia.
- To może mocne słowa ale naprawdę tak jest – mówi Koniczek. – Bez kontemplacji sensu istnienia, poznawania go, zwyczajnie nie da się żyć. Warto sztukę kochać, czerpać z niej i pamiętać, że artysta z kolei czerpie z doświadczeń życia, bo to ono go inspiruje.
- Na świecie, w naszym otoczeniu, powinno być nie tylko ładnie, ale też sensownie, twórczo i pożytecznie – mówi Koniczek. – Sztuka musi uczyć spostrzegania piękna, umiejętności jego docenienia, bo ono przecież istnieje właśnie dla nas. A każdy obiekt sztuki, obraz, to po prostu mały, kolejny cud.